Wykład profesora Włodzimierza Boleckiego, który odbył się w sali senackiej Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej im. Stanisława Pigonia, w ramach serii Śladami Pika-Mirandoli, prowadzony przez Rektora PWSZ, prof. dr hab. Grzegorza Przebindę i panią dr Leokadię Styrcz-Przebindę, zamykał cykl Herlingowskich spotkań, rozpoczęty międzynarodową konferencją, zorganizowaną w Krośnie we wrześniu 2019 roku. W grudniu gościliśmy profesora Zdzisława Kudelskiego, a 10 marca 2020 właśnie profesora Boleckiego, wybitnego znawcę twórczości i biografii Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, edytora jego pism, historyka i teoretyka literatury.
Wykład udało się zorganizować dosłownie w ostatniej chwili, następnego dnia, 11 marca, z powodu zagrożenia epidemiologicznego zawieszone zostały nie tylko wszelkie tego typu spotkania, ale także zajęcia i wykłady.
Wtedy jednak, we wtorkowe południe, na półtorej godziny mogliśmy zapomnieć o najnowszych informacjach napływających ze świata, bilansach chorych i problemach, jakie koronawirus ze sobą niesie. Przez te półtorej godziny zagłębialiśmy się podczas fascynującego wykładu w świat biografii i dzieł Samotnika z Neapolu, przypominając sobie fakty znane i odkrywając te nowe, pogłębiając literackie interpretacje i dostrzegając nowe tropy w lekturze Innego Świata czy Dziennika pisanego nocą.
Herling-Grudziński w wykładzie profesora Boleckiego jawił się jako tłumacz – nie tylko w literalnym sensie – ale też, a może przede wszystkim, w zakresie recepcji kultury, tłumaczenia, ukazywania tego, czym był system sowiecki, komunizm, jakie tragiczne skutki ze sobą niósł, ludziom Zachodu, szczególnie Włochom. Jak pamiętamy z wykładu profesora Sosnowskiego wygłoszonego podczas konferencji, sam Herling był rozczarowany, że ten przekaz, to „tłumaczenie”, nie przebiegało w taki sposób, w jaki on sam by pragnął, że nie docierało do wszystkich, nie zostało przyjęte i zrozumiane. Dopiero po upadku komunizmu zaczęto dostrzegać znaczenie świadectwa autora Innego Świata, zaczęto rozumieć, jego „tłumaczeniową” rolę. Dowodem tego uznania może być choćby przywołane przez profesora Boleckiego wydarzenie – odsłonięcie tablicy upamiętniającej Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, umieszczonej na ścianie domu, w którym mieszkał w Neapolu, a konkretnie fakt, iż uczestniczyło w tej uroczystości trzech prezydentów – Polski, Włoch i Niemiec. Ta bezprecedensowa nobilitacja może świadczyć, iż pisarz stał się dla tych narodów, a zapewne nie tylko dla tych, wspólnym znakiem orientacyjnym, świadkiem ponadczasowego doświadczenia.
Pisarz długo musiał na to uznanie czekać. W Polsce, w rzeczywistości komunistycznej zakazany – nie wolno było nawet o nim wspominać, dostępny garstce czytelników dzięki literaturze drugiego obiegu. Na Zachodzie zaś przez wiele lat postrzegany niemal jak politolog, ekspert od spraw sowieckich. Stosunkowo późno zainteresowano się genialnym, erudycyjnym Dziennikiem pisanym nocą czy opowiadaniami.
Przypominając biografię Herlinga-Grudzińskiego, profesor Bolecki zwrócił uwagę, że jego świadectwo wynika nie tylko z tragicznego czasu spędzonego w łagrze, ale też z doświadczenia wspólnego dla wielu ówczesnych zesłańców, przejścia wraz z armią Andersa szlaku bojowego, łącznie z bitwą pod Monte Cassino. Nie można też zapominać o trudnych powojennych przeżyciach emigracyjnych, szczególnie w Londynie, naznaczonych problemami natury materialnej, ale też osobistym dramatem – śmiercią pierwszej żony, Krystyny.
Poprzez drugie małżeństwo z Lidią Croce, córką wybitnego filozofa Benedetto Crocego, Herling-Grudziński ułożył sobie życie w Neapolu, pisał, publikował, ale na tych włoskich latach cieniem kładzie się wspomniane wyżej niezrozumienie, niemożność dotarcia z przekazem świadectwa o piekle łagrów do tych, którzy by ten przekaz faktycznie zrozumieli.
Doświadczenie jest zresztą słowem-kluczem do zrozumienia twórczości Herlinga. Jak podkreślał profesor Bolecki, wszystkie jego utwory powstają w oparciu o jakieś fakty, dawne historie, narrator zaś staje się figurą autora, ujawniającego pewne wątki autobiograficzne i budującego wrażenie naturalnej opowieści. Herling postawił bowiem identyczną diagnozę, jak pisarze awangardowi – że oto dotychczasowa formuła literatury się wyczerpała, wskazał jednak na inne przyczyny, dowodząc zarazem, że nie da się poprzez awangardę opowiedzieć o doświadczeniu pierwszej i drugiej wojny światowej. Nie sprawdza się też formuła nagich faktów, przekaz powinien być osobisty, zakorzeniony w indywidualnych przeżyciach, wzbogacony o emocje i osąd.
Choć milczenie kończące Inny Świat, gdy narrator nie potrafi wypowiedzieć słów zrozumienia, na które czeka jego interlokutor, może być rozumiane, jako decyzja, by zła, które niszczy i deformuje obraz człowieczeństwa, nie przenosić na wolny świat, to jednak doświadczenie ciemnej strony ludzkiej osobowości odżywa w całej twórczości Herlinga, poprzez motywy cierpienia, samotności, choroby. I zapewne także poprzez konfrontację judaizmu (będącego tak trudnym tematem dla pisarza, niechętnie przyznającego się do swego pochodzenia), z wizją karzącego i bezwzględnego Jahwe, oraz chrześcijaństwa, jako religii, w której dominującym motywem jest miłość Boga i Jego miłosierdzie, Boga, który wcielił się w człowieka i cierpiał jak człowiek XX wieku.
Półtorej godziny wykładu minęło błyskawicznie, a słuchacze przekonali się, jak można niezwykle interesująco, a zarazem klarownie i przystępnie mówić o literaturze i jej twórcach. Szkoda, że brakło czasu na pokazanie zdjęć z bogatych zasobów Profesora, może będzie jeszcze kiedyś po temu okazja.