Delegacja PWSZ im. Stanisława Pigonia w Krośnie przebywała w Inverness w Szkocji, gdzie uczestniczyła w otwarciu wystawy panelowej: Robert Portius de Lanxeth
W dniach 1-4 kwietnia 2019 roku delegacja naszej Uczelni reprezentowana przez J.M. prof. dr hab. Grzegorz Przebindę – Rektora PWSZ im. Stanisława Pigonia w Krośnie, prof. nadzw. dr hab. Władysława Witalisza i dra Piotra Łopatkiewicza, przebywała w Inverness w Szkocji, gdzie uczestniczyła w otwarciu wystawy panelowej Robert Porteus de Lanxeth. Podczas wyjazdu Prezydenta Miasta Krosna reprezentował Radny obecnej kadencji Pan Zbigniew Ungeheuer – Prezes Stowarzyszenia Portius w Krośnie.
Podczas ubiegłorocznej Konferencji organizowanej w Krośnie we współpracy z University of the Highlands and Islands w Szkocji, poświęconej postaci Roberta Wojciecha Portiusa, powstał pomysł przygotowania anglojęzycznej wystawy poświęconej osobie słynnego szkockiego kupca i patrycjusza i wystawienia jej w Inverness. Nad opracowaniem wystawy pracowali dr Piotr Łopatkiewicz, Zbigniew Ungeheuer i Jacek Wnuk, a całość przedsięwzięcia koordynował prof. Władysław Witalisz. Ze strony szkockiej w prace włączył się dr David Worthington, historyk z Dornoch. Bogato ilustrowana wystawa składająca się z sześciu stojących paneli opowiadających o historii i dokonaniach Portiusa w Krośnie, jak również o obecności tej postaci w życiu współczesnym, końcem marca przesłana została do Inverness w Szkocji.
Dzień pierwszy:
Wczesnym rankiem wylatujemy z Krakowa do Amsterdamu, stamtąd zaś wczesnym popołudniem docieramy do Inverness. Invernes to miasto uniwersyteckie, ośrodek administracyjny regionu Highlands, położone ponad dwieście kilometrów na północ od Edynburga, wielkością zbliżone do Krosna. Miasto jest niewielkim portem leżącym przy ujściu rzeki Ness do zatoki Moray nad Morzem Północnym. W wymiarze turystycznym pełni funkcję bazy wypadowej nad leżące nieopodal słynne jezior Loch Ness. Miasto lokowane zostało już drugiej połowie XII wieku, kiedy król Szkocji Wilhelm I Lew, prócz praw miejskich, nadał starej osadzie także liczne przywileje. W 1427 Jakub I (król Szkocji) zwołał w zamku posiedzenie, na które wezwał wodzów szkockich klanów. Trzech z nich zostało wówczas straconych za próby uzyskania suwerennej władzy. W 1562, podczas tłumienia powstania Huntly’ego, królowa Maria I Stuart nie została wpuszczona do zamku przez jego zarządcę. Zarządca ów został później, z polecenia królowej, powieszony. Dom, w którym zatrzymała się w międzyczasie królowa, zachował się do dziś na Bridge Street.
W centrum miasta na prawym brzegu rzeki Ness znajduje się zrekonstruowany zamek szekspirowskiego Makbeta. Według podań zamek – w którym Makbet miał zabić Duncana – miał zostać wzniesiony za króla Malcolma III. W rzeczywistości historyczna budowla znajdowała się około 1 km na północny-wschód od miejsca, w którym po dziś dzień stoi obecna budowla, utrzymana w duchu historyzmu, wzniesiona jako turystyczna atrakcja dopiero w latach 30-tych XIX stulecia.
Mimo pochmurnej i chłodnej aury godziny popołudniowe pierwszego dnia pobytu poświęcamy na spacer po mieście, które urzeka nas niską kamienną zabudową, malowniczymi dachami krytymi lokalnym szarym łupkiem, przede wszystkim zaś wartkim nurtem rzeki Ness. Z zaskoczeniem spostrzegamy, iż mimo dość niskiej temperatury, która nie przekracza kilku stopni, miasto tonie w kwiatach, kwitną żonkile, krzewy i drzewa owocowe, trawa jest też już bardziej zielona niż w Krośnie.
Dzień drugi
Tuż po śniadaniu udajemy się do Highland Archive Centre w celu rozstawienia naszej panelowej wystawy. Korzystając z pięknej słonecznej pogody około południa jedziemy nad jezioro Loch Ness. Dojazd do jeziora daje możliwość kontaktu z krajobrazami regionu Highlands, w którym dominują zielone łąki i pastwiska, gdzie pasą się owce i słynne włochate Highland Cow. Niezwykle malowniczym i wszechobecnym elementem są masowo rosnące przy drogach, pięknie kwitnące krzewy kolcolistu zachodniego, w Szkocji bardzo popularne. Polodowcowe Jezioro Loch Ness, długości 37 km i szerokości nie przekraczającej 2 km, jest drugim co do wielkości szkockim jeziorem, ma powierzchnię 56,4 km², ale dzięki swojej imponującej głębokości, która w najgłębszym sięga 226 metrów, jest największym rezerwuarem wody pitnej w Szkocji. Swą sławę Loch Ness zawdzięcza zamieszkującemu rzekomo jego głębiny potworowi Nessie. Mimo usilnych starań potwora zobaczyć się nam nie udało. Były wprawdzie sugestie, że w tym celu wpierw odwiedzić należy jedną ze słynnych szkockich destylarni Whisky. My niestety zrobiliśmy to w odwrotnej kolejności…
Znad Loch Ness udajemy się do destylarni w pobliskim Tomatin, która słynie z wytwarzania znakomitej Whisky. Wartość jednej butelki dobrego rocznika Tomatin sięga 600 funtów brytyjskich. W destylarni uczestniczymy w pokazie filmu, który ukazuje etapy produkcji słynnego szkockiego destylatu. Mamy również możliwość zdegustować na miejscu niewielkie ilości szlachetnego trunku. Późnym popołudniem wracamy do Inverness, gdzie ponownie udajemy się na wspólny spacer ulicami starego miasta, na dłużej zatrzymujemy się w szkockiej księgarni, zaliczamy również obowiązkowo typowy szkocki pub. Pod wieczór pogoda przestaje rozpieszczać, zaczyna padać deszcz i robi się przeraźliwie zimno, wracamy więc do hotelu…
Dzień trzeci
Od rana leje, jest zimno, po śniadaniu, decydujemy się jednak pojechać do Cawdor niewielkiej miejscowości, położonej około 20 km w kierunku północno-wschodnim od Inverness. Cawdor słynie z okazałego zamku (Cawdor Castle), którego początki sięgają przełomu XIV i XV wieku. Od początku swojego istnienia po czasy obecne zamek znajdował się w rękach rodziny Cawdor. Na przestrzeni wieków warownia była wielokrotnie przebudowywana i powiększana. W XVII wieku rezydencja otoczona została wspaniałym ogrodem, w którym oprócz kwiatów znajduje się także labirynt (wzorowany na legendarnym labiryncie Minotaura z Knossos na Krecie). Zamek znany jest także z szekspirowskiej powieści Makbet, jako siedziba króla Dunkana. Jednak powiązanie to ma tylko czysto literacki charakter, gdyż akcja powieści miała miejsce w XI wieku a warownia wybudowana została dopiero trzy stulecia później. Na miejscu – ku naszemu zaskoczeniu – okazuje się niestety, że rezydencja i jej ogrody dostępne są dla turystów tylko w okresie od maja do października. Z Cawdor wracamy do Inverness, gdzie już około szesnastej mamy uczestniczyć w kolacji wydanej przez Konsula Generalnego RP w Edynburgu, o osiemnastej zaś wspólnie z Panem Konsulem mamy otworzyć naszą wystawę. Niestety nagłe załamanie pogody i burze śnieżne, które przeszły nad Edynburgiem, powodują że Panu Konsulowi do Inverness nie udaje się dotrzeć, zawiadamia nas o tym telefonicznie, przeprasza i oznajmia, że podczas otwarcia wystawy reprezentować będzie go (mieszkająca w Inverness) Pani Zofia Fraser – I Konsul Honorowy RP w Szkocji. Około szesnastej do Inverness dociera nasz szkocki przyjaciel – dr David Worthington historyk z University of the Highlands and Islands w Dornoch, którego początkiem czerwca ubiegłego roku mieliśmy okazję gościć w Krośnie.
Dzień czwarty
Po śniadaniu udajemy się na lotnisko w Inverness, gdyż nasz przyjaciel Zbigniew odlatuje dwie godziny wcześniej. Korzystając z chwili wolnego czasu, mimo niesprzyjanej pogody, udajemy się do słynnego Fortu George – największej budowli fortyfikacyjnej Wielkiej Brytanii, wzniesionej u schyłku XVIII wieku. Z Fortu przejeżdżamy oraz niewielkiej mariny jachtowej w Nairn położonej nad zatoką Moray. O 13.15 z niewielkiego lotniska w Inverness wyruszamy w drogę powrotną. Niespełna dwie godziny później lądujemy na lotnisku Schipol w Amsterdamie, jednym z największych portów lotniczych w Europie. Korzystając z kilkugodzinnej przerwy (lot do Krakowa mamy dopiero po dwudziestej), decydujemy się przejechać do centrum miasta by w najstarszej części Amsterdamu spędzić choć dwie godziny. Wprost z Centraal Station Aleją Damrak udajemy się na plac Dam, skąd oglądamy okazałą fasadę Pałacu Królewskiego (Koninklijk Paleis) z połowy XVII wieku i sąsiadujący z nim średniowieczny Kościół Nowy (Nieuwe Kerk), niegdyś najważniejszą świątynię miasta. Po krótkim spacerze wzdłuż szerokich kanałów, poprzecinanych malowniczymi mostami, przechodzimy obok Kościoła Starego (Oude Kerk) i kościoła Św. Mikołaja (St. Nicolaskerk) i wracamy do (wzniesionego u schyłku wieku XIX w duchu architektury staro niderlandzkiej) dworca Centralnego. Stąd po kilkunastu minutach wracamy na lotnisko. Mimo lekkiego opóźnienia naszego samolotu, tuż po 21 wylatujemy z Amsterdamu i dwie godziny później lądujemy na lotnisku w Krakowie.
Mimo nie zawsze sprzyjającej pogody wyjazd zaliczyć należy do niezwykle udanych. Dzięki wystawie w Inverness, która miesiąc później pokazana zostanie również w szkockim Aberdeen, udało się skutecznie przypomnieć postać krośnieńskiego patrycjusza w jego dawnej ojczyźnie. Rangę wydarzenia w Szkocji podniosła obecność w JM prof. Grzegorza Przebindy – Rektora PWSZ w Krośnie. Słowa podziękowania i uznania należą się również prof. Władysławowi Witaliszowi, który cały projekt przez kilka miesięcy koordynował, na miejscu zaś nieodmiennie wzbudzał nasze podziw umiejętnością jazdy samochodem w ruchu lewostronnym. Wystawa w Inverness sprzyjać będzie z pewnością w przyszłości ożywieniem kontaktów dwustronnych i to nie tylko tych w wymiarze naukowo-badawczym…
P.Ł.