W każdym drzemie dobro i zło
Zapraszamy do zapoznania się z artykułem Grzegorza Kubery opublikowanym w marcowym „Magazynie Sukces”
(…)
ZŁY OD URODZENIA
Idea o naturalnych złych skłonnościach człowieka od wielu dekad powraca w dyskusjach naukowych. Za jej prekursora uważa się włoskiego psychiatrę Cesare'a Lombrozo (1835-1909) twierdzącego, że istnieją „urodzeni przestępcy", których skłonności są dziedziczne. Były też liczne eksperymenty mające wykazać zasadność tego rodzaju tez. - Pierwszy eksperyment przeprowadził w latach 1961-1962 Stanley Milgram (amerykański psycholog społeczny - przyp. red.), wykazując wysoką podatność zwykłych „porządnych" ludzi na wpływ autorytetu, gotowych na okrucieństwo wobec niewinnych ludzi, jeśli tylko uzyskają na to przyzwolenie - mówi Maciej Bennewicz, trener, coach, autor książek, w tym „Zabić coacha. O miłości i nienawiści do autorytetów w Polsce". Drugi eksperyment był z kolei przeprowadzony przez przyjaciela Milgrama, Philipa Zimbardo, amerykańskiego psychologa pochodzenia włoskiego, autora książki „Efekt Lucyfera". Był to eksperyment przeprowadzony w 1971 r. na Uniwersytecie w Stanford w zaaranżowanym więzieniu. - Został on przerwany. Ujawnił sadystyczne skłonności u studentów, którzy odgrywali przydzieloną rolę strażników - zauważa Bennewicz
(…)
Katarzyna Lorek, autorka książek o samorozwoju, m.in. „Pogromca stresów, czyli jak przejąć kontrolę nad własnymi emocjami", zaznacza, że zna sporo osób, które bardziej cenią swoje wartości moralne niż jakiekolwiek inne korzyści. Od razu jednak dodaje, że są to ewenementy w dzisiejszym społeczeństwie. - Większość ludzi jest gotowa sprzedać wszystko: przekonania, wartości moralne, nerki, dziewictwo czy własne dziecko - wylicza. - Wszystko zależy jedynie od stawki i okoliczności.
Lorek zwraca przy tym uwagę, że dużo zależy od otoczenia, w jakim znajduje się człowiek, i towarzystwa, w jakim się obraca. Środowisko w dużym stopniu może nas kształtować i skłaniać do działań, których sami nigdy byśmy nie podjęli.
ŚRODEK DO CELU
W pracy spotkać można wielu „Lucyferów". Wynika to z dodatkowego elementu sprzyjającego agresywnej postawie. - Chodzi o ciągłą rywalizację, obsesję osiągania wyniku, wyjątkowej skuteczności, bycia lepszym - wymienia Maciej Bennewicz. Wszystko to sprawia, że drugi człowiek często postrzegany jest instrumentalnie, jako środek do celu lub zagrożenie - czasem wręcz przeszkoda do ominięcia. Bennewicz wspomina, że w organizacjach, dla których pracował, zachowania raniące i krzywdzące podwładnych niemal zawsze wynikały z trzech czynników. Po pierwsze, pogardliwego stosunku menedżerów stojących wysoko w hierarchii do personelu, po drugie - braku kultury organizacyjnej, która tego rodzaju zachowania potrafiłaby wychwytywać i zmieniać. A trzeci czynnik? Chciwość - tak po prostu, bo ludzie często chcą mieć więcej, i to za wszelką cenę.
(…)
ZNAK NASZYCH CZASÓW
Tego typu zachowania, nazywane również znieczulicą, są według ekspertów powiązane z życiem w anonimowym tłumie. - W społecznościach, które się znają, w których żywe są relacje międzyludzkie, częściej zdarzają się zachowania altruistyczne - mówi Maciej Bennewicz. - Bo altruizm wówczas się opłaca, uruchamia regułę wzajemności: jak potraktuję innego człowieka, tak i mnie potraktują, gdy będę w potrzebie. Tymczasem w społecznościach anonimowych poziom zaufania gwałtownie spada. Wszyscy czują się „demokratycznie równi", lecz podobnie anonimowi i obcy. Ludzie w dużych miastach często nie znają swoich sąsiadów, wracają do blokowiska, do wielkich sypialni i rano wyruszają w tłumie do pracy. - Im więcej jest też podziałów, różnic, braku zaufania, jak we współczesnej Polsce, tym mniejsza skłonność ludzi do podejmowania ryzyka - przyznaje Bennewicz.
W internecie krąży dowcip trafnie obrazujący ten przykry znak naszych czasów: „Widziałem dziś kolesia w kawiarni. Bez telefonu. Bez laptopa. Siedział, gapił się w okno i pił kawę. Jak jakiś psychopata". Jak radzić sobie z wewnętrznym „Lucyferem"? Niezależnie od tego, czy dotyczy znieczulicy na to, co dzieje się wokół nas, zachowywania szefa despoty czy mszczenia się na innych? Pewnym rozwiązaniem jest czerpanie wiedzy z innych kultur. - Są nimi m.in. taoizm i buddyzm, które wskazują, że zło jest skutkiem, a 'nie przyczyną - radzi Bennewicz. Ale można też prościej, spoglądając na siebie okiem krytyka, jak sugeruje Katarzyna Lorek. - Wystarczy, że nauczymy się myśleć za siebie i brać odpowiedzialność za własne czyny - przekonuje. Bo sztywny kręgosłup nie jest wadą postawy. To stan naszej moralności.